wtorek, 19 maja 2015

Bar Mleczny: Kalafiorowa zagłady!



No bo to fakt: żywię się w barze mlecznym. Szybko, w miarę tanio, smacznie, pod domem. No, z tym smacznie, to nie zawsze tak do końca... Bo pomimo, że zazwyczaj wszystko jest palce lizać i człowiek wciągnąłby paszę w porcji dwukrotnie większej niż zdrowy rozsądek podpowiada, zdarzają się przypadki, gdy na talerzu ląduje coś, co przywołuje na twarzy wyraz klasycznego łotdafaka.

Tak było i dzisiaj. Gdy tylko żołądek odezwał się wczesnym popołudniem, jednoznacznie sygnalizując, że pora zasilić organizm solidną porcją paszy, pogalopowałem ku miejscu, gdzie barszcz i flaczki leją się na bogato, a w mielonym można znaleźć ślady DNA większej ilości zwierząt, niż szczepów bakterii w majtach przydrożnej kurtyzany.


Szanowna Pani Bufetowa zerknęła od niechcenia na bloczek obiadowy, po czym pozbawionym emocji głosem zapytała:
- kalafiorowa, czy żurek?
- kalafiorowa! - odparłem radośnie, mając w pamięci obraz tego, co w maminej kuchni kryło się pod pojęciem "kalafiorowa".
Szanowna Pani Bufetowa wzięła do ręki talerz, chochlą zamaszyście w garze zamiąchała, po czym ruchem godnym murarza rzucającego zaprawę na ścianę - chlapnęła w talerz solidną porcją białawej... o Jezu.

No i tak siedzę przy stoliku gapiąc się w talerz. Pachnie niby jak kalafiorowa. Niby płynne i widać kawałek tych kalafiorowych drzewek, ale ogólnie przypomina coś pomiędzy klejem do tapet, a odkaszlniętym przez kota kłaczkiem.
Pośrodku talerza, dryfuje sobie przez zupę kawałek kalafiora. Nie ten kwiatostan, ale ta jakby łodyżka. Głąb. Jak zwał tak zwał. Nabieram toto na łyżkę, wsadzam sobie w oblicze, przeżuwam... tak... więc tak czuje się kornik przegryzając boazerię...

Uwielbiam, naprawdę uwielbiam kuchnię tej knajpy, ale to co dziś mnie spotkało, było równie bolesne, jak przytrzaśnięcie sobie pindola rozporkiem. Jak lód spadający na ziemię, jak kotlet sojowy, jak wiadomość, że w Ikełle nie ma hotdogów po złotówce bo jakaś maszyna im zdechła.

I w tym momencie powinna pojawić się jakaś puenta.
Puenta już była. 10 minut temu w kiblu.
Dwa razy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz