wtorek, 28 kwietnia 2015

Czeko spisek


Sobota, godziny poranne. Zamiast jak każdy normalny, Prawdziwy Samiec, zalegać w wyrze cierpiąc na kaca, boruję nosem w sklepowych półkach. Bo ciasta mi się zachciało.
Ciasta. Mało powiedziane. Zwykłe ciasto to mógłbym kupić sobie w piekarni. Bo ja wiem, struclę, sernik jakiś, czy inny tort, ale nie, to by było zbyt łatwe. Zamiast tego, wymyśliłem sobie brownie.

Można powiedzieć, że w dupsku mi się poprzewracało. Można też zaryzykować stwierdzenie, że to jakaś dziwna forma kryzysu wieku średniego, ale prawda jest taka, że miałem ochotę na brownie, bo tak!