wtorek, 19 maja 2015

Bar Mleczny: Kalafiorowa zagłady!



No bo to fakt: żywię się w barze mlecznym. Szybko, w miarę tanio, smacznie, pod domem. No, z tym smacznie, to nie zawsze tak do końca... Bo pomimo, że zazwyczaj wszystko jest palce lizać i człowiek wciągnąłby paszę w porcji dwukrotnie większej niż zdrowy rozsądek podpowiada, zdarzają się przypadki, gdy na talerzu ląduje coś, co przywołuje na twarzy wyraz klasycznego łotdafaka.

Tak było i dzisiaj. Gdy tylko żołądek odezwał się wczesnym popołudniem, jednoznacznie sygnalizując, że pora zasilić organizm solidną porcją paszy, pogalopowałem ku miejscu, gdzie barszcz i flaczki leją się na bogato, a w mielonym można znaleźć ślady DNA większej ilości zwierząt, niż szczepów bakterii w majtach przydrożnej kurtyzany.

wtorek, 12 maja 2015

Za przeproszeniem, sałatka.



No to jest tak: ma człowiek w robocie bufet. No i prościej by było, gdyby w tym bufecie oferowano: galaretę pod pięćdziesiątkę, śledzia w śmietanie, oraz fasolkę. Ale nie. Tam musi być taaaaaaaaka sterta żarcia do wyboru. Idąc po głupią bułkę, Prawdziwy Samiec nadziewa się na:

- jajecznica na boczku
- jajecznica na szynce
- pajda ze smalcem
- udko kurczaka

...i jak tu zachować zdrowe nerwy i powiedzieć, ze chce się jedną, małą, maleńką, parszywa bułeczkę? Dam pół lewej nerki, że te złośliwe babska z kuchni, do odświeżaczy powietrza wyzwalanych czujnikiem ruchu, napchały jakiegoś aromatu bekonowego! Wchodzi człowiek do bufetu - psssssssssyk! - z automatu zaczyna pachnieć paszą poprawną politycznie.

poniedziałek, 11 maja 2015

Pół żartem, pół serio: czekoladowe naleśniki z bananami


Każdy Prawdziwy samiec w swoim życiu trafia na wiele książek, które można uznać za trudne, ciężkie, niewygodne, a wręcz przeklęte. 
Mamy więc "50 twarzy kogośtam", "Nad Niemnem", "Duma i uprzedzenia i zombie", "O co chodziło kobiecie, czyli Domyśl Się". W zasadzie praktycznie wszystkie te pozycje udało mi się jakoś zaliczyć (przynajmniej pośrednio lub częściowo) i już myślałem, że nic złego w życiu nie może mi się przytrafić... O ja naiwny...

*****

Późne popołudnie. Stoimy na balkonie szczęśliwi, że dzisiejszy spacer z psem zaowocował jedynie kilkoma ugryzieniami i ledwie jednym siniakiem. Cola leniwie płynie w żyłach, ptaszki ćwierkają, wiosenne słońce grzeje w kościec, ogólnie sielanka. Gdzieś za nami, na biurku leży papierowe dziadostwo, zawierające kwintesencję gastro-zła! 


Rzucamy okiem w stronę tomiszcza zawalającego mebel, oboje czując obawę przed zerknięciem w zawartość księgi. Wiadomo, Tam czai się zło! Zło ostateczne, najmroczniejsze, a imię jego Naleśniki Czekoladowe z bananami!

poniedziałek, 4 maja 2015

Do porzygu! Szybkie pseudoracuchy z jabłkami.


No bo to jest tak: gdy człowiek ma ochotę pooglądać film, to często do filmu też by się coś przydało takiego ten teges. Żeby coś wessać na lepsze przyswajanie obrazu.
Teoretycznie można kupić chipsy, chrupki, itd, ale po co? Nie dość, że trzeba po to wyjść z wyra i ogólnie jest drogie, to w dodatku jakimś sposobem obecność chipsów w tajemniczy sposób sprawia, że ciuchy w szafie dziwnie się zbiegają.

wtorek, 28 kwietnia 2015

Czeko spisek


Sobota, godziny poranne. Zamiast jak każdy normalny, Prawdziwy Samiec, zalegać w wyrze cierpiąc na kaca, boruję nosem w sklepowych półkach. Bo ciasta mi się zachciało.
Ciasta. Mało powiedziane. Zwykłe ciasto to mógłbym kupić sobie w piekarni. Bo ja wiem, struclę, sernik jakiś, czy inny tort, ale nie, to by było zbyt łatwe. Zamiast tego, wymyśliłem sobie brownie.

Można powiedzieć, że w dupsku mi się poprzewracało. Można też zaryzykować stwierdzenie, że to jakaś dziwna forma kryzysu wieku średniego, ale prawda jest taka, że miałem ochotę na brownie, bo tak!